„Rzeczpospolita” podała, a rzecznik prasowy MON potwierdził, że polskich żołnierzy w Afganistanie będą leczyć Ukraińcy. To rezultat działań ministra obrony Bogdana Klicha, który zapragnął zwiększyć – używając słów rzecznika Sejmeja – „zabezpieczenie medyczne naszych żołnierzy na misji”. Ukraińscy lekarze mieliby służyć w szpitalu polowym w polskiej bazie Ghazni. MON szukał przede wszystkim ortopedów, chirurgów i anestezjologów.
Porozumienie, z którym tak się Klich obnosi to kolejny skandal w wykonaniu ekipy PO, by wspomnieć tylko wcześniejsze: brak zabezpieczenia kontrwywiadowczego naszych transporterów opancerzonych, które do Afganistanu dotarły bez wielu części, czy konieczność kupowania przez naszych żołnierzy za własne pieniądze elementów ekwipunku . A teraz okazuje się, że w wojsku nie ma lekarzy i musimy ich importować z Ukrainy. Nie ma się co dziwić, gdyż nie ma lepszego tandemu w wywracaniu Polski nad SLD i PO. W 2003 r. Miller (SLD) rozgonił na cztery wiatry Wojskową Akademię Medyczną, potem szczątkowo odbudowywaną, a za Tuska nastąpił exodus rodaków, w tym i ludzi w białych fartuchach „do zmywaków” do Irlandii, w poszukiwaniu "cudów", obiecanych przez Platformę Obywatelską w czasie wyborów.
No, to teraz niech do Afganistanu na "zabezpieczenie" jedzie Klich. Dla kraju i wojska, rozwalanego kolejnymi "reformami", będzie to sama korzyść. Ponadto - minister to lekarz. A że psychiatra – to już na prawdę zupełny drobiazg.
Piotr